2 rocznica ślubu zobowiązuje. Więc po krótkich naradach wymyśliliśmy, że obiad zjemy w miejscu romantycznym. Padło na Tarasy Cytadeli.
Miejsce bardzo urokliwe. Wśród zieleni Cytadeli Poznańskiej z pięknym widokiem na Poznań. Trochę wietrzne, więc w chłodniejszy dzień polecam zabranie czegoś z długim rękawem.
Bardzo dużo spacerujących osób, które w ramach przerwy wchodzą na kawę i deser. Ponieważ jest bardzo dużo miejsc na świeżym powietrzu restauracja jest przyjazna czworonogom. Także można wybrać się na spacer z pupilem i przy okazji na obiad/ deser/ lemonidę.
Dotarliśmy około godziny 17.00 bardzo głodni więc zaczęliśmy od przystawki. Pieczywo czosnkowe. Na które czekaliśmy…45 minut.
Generalnie dramat, ale był jakiś problem na kuchni za co zostaliśmy przeproszeni- więc się nie czepiam.
Także jak przyszła przystawka to zaczęliśmy jeść zanim zrobiłam zdjęcie- ale trochę udało się uratować:)
Były bardzo smaczne. Chyba przez ten głód najlepsze pieczywo czosnkowe jakie jadłam w życiu:)
Z daniem głównym już poszło szybciej. Po około 10 minutach dostaliśmy jedzenie.
Sz. zamówił standardowo mięso (obiad bezmięsny nie jest obiadem:)). Więc był kurczak grillowany, warzywa i ziemniaki.
Wyglądało bardzo smacznie i z opowieści wiem, że było bardzo dobre.
Moje danie mogę opisać bardziej szczegółowo. Zamówiłam sałatkę z serem camembert, truskawkami, winogronem i teoretycznie malinami (ale ich nie było) i sosem truskawkowym. Z opisu może nie brzmi to zbyt dobrze, ale była PRZEPYSZNA!! Super połączenie sera i truskawek. Do tego ten sos truskawkowy- połączenie idealne i polecam. Potrawa bardzo sycąca- jak to ser. Ale dzięki słodkim truskawkom i winogronom całość tworzyła niesamowitą kompozycję dla oka i podniebienia.
I został jeszcze deser.
Sernik z żurawiną. Dla mnie po sałatce był to tylko mały gryz, ale Sz. był bardzo zadowolony.
Kawałek był spory i do tego smaczny, więc czego chcieć więcej na zakończenie miłego obiadu.
Ale żeby nie było zbyt cudownie, pojawił się mały zgrzyt z menu.
Zachęcona nazwą: lemoniada z sezonowych owoców oczywiście zamówiłam. Miałam do wyboru truskawkową, malinową i arbuzową.
Wybrałam arbuzową- niestety nie był to najlepszy wybór. Był to napój bez smaku o dziwnej konsystencji. Ani orzeźwiający, ani ładny, ani smaczny. Być może truskawkowa byłaby dużo lepsza.
No cóż jakiś minus musiał się pojawić, bo byłoby zbyt pięknie:) Na koniec jeszcze zdjęcie lemoniady arbuzowej- ku przestrodze…
Podsumowując. Oprócz czasu oczekiwania- tragicznie długi i pewnie mieliśmy pecha tego dnia, miejsce jest SUPER.
Polecam z czystym sumieniem w zasadzie każdemu, bo każdy znajdzie coś dla siebie. Menu nie jest mocno rozbudowane, ale jestem pewna, że nawet najbardziej wybredni odnajdą potrawę, która im pasuje.
Szczególnie polecam w porze wiosennej i letniej, kiedy wokół jest pięknie zielono i przy okazji można zrobić spacer po Cytadeli Poznańskiej.