Doświadczenie inne niż wszystkie – Dark Restaurant

Jedno miejsce, wiele doświadczeń – tak najkrócej można opisać wizytę w Dark Restaurant…

Wchodzisz i nie wiesz czego się spodziewać, zastanawiasz się – tam naprawdę jest całkowicie ciemno? Podniecenie, ciekawość i jakiś rodzaj strachu, ale gra jest warta świeczki. Wchodzisz, siadasz na kanapie i czekasz na swoją kolej. Jeszcze przed wejściem na salę kucharz pyta czego kategorycznie w daniach odmawiasz i na co możesz mieć alergię, a później ogarnia cię całkowita ciemność… Zaprowadzony do stolika przez kelnerkę wyposażoną w noktowizor czujesz się jakbyś trafił do innej rzeczywistości. Siedzisz, rozglądasz się po wnętrzu, myślisz sobie: ciekawy wystrój. Zastanawiasz się jaki kolor mają obrusy, a jaki kształt talerze. Z czasem, kiedy przyzwyczajasz się odrobinę do ciemności dotykasz wszystkiego, co jest na stole, by móc sobie wyobrazić, jak wygląda miejsce twojego posiłku. Z rosnącym zainteresowaniem czekasz na przystawkę myśląc jednocześnie, czy poznasz danie, które otrzymasz. W końcu do stolika podchodzi kelnerka i stawia przed tobą talerz. Przez chwilę zastanawiasz się, czy skorzystać ze sztućców, które leżą obok, ale decydujesz się na jedzenie palcami – tak jest łatwiej 🙂 Powoli zatapiasz palce w tym, co otrzymałeś: rozpoznajesz konsystencje, próbujesz identyfikować zapachy, w końcu pierwszy kęs i myśl, którą ciężko odpędzić: co ja właściwie jem? Nie wiem, ale smakuje mi 🙂 Przystawka się kończy, myjesz delikatnie palce w małej miseczce postawionej nieopodal talerza i znów czekasz… Wymieniasz z partnerem przypuszczenia i uwagi na temat przystawki, a tymczasem na stole pojawia się danie główne. Znów nie wiesz, co jesz, ale znów okazuje się, że jest dobre, a nawet lepsze niż dobre. Powtarzasz to, czego próbowałeś wcześniej: dotykasz dania powoli, by poznać jego konsystencję i położenie poszczególnych produktów na talerzu, następnie bierzesz pierwszy kęs i próbujesz zgadywać. Wymieniasz się z partnerem jedzeniem i okazuje się, że każdy stawia na coś innego. Najedzeni, ale ciągle niepewni (w końcu mogłam zjeść strusia albo co gorsza kangura!) zastanawiacie się, co było na talerzach. Po jakimś czasie od drugiego dania (jeśli nie czekasz akurat na deser) ciemność zaczyna odrobinę przeszkadzać, a przy dużej liczbie gości czekanie na wyprowadzającą z sali kelnerkę chwilę trwa, ale nic nie jest w stanie zepsuć uroku jedzenia posiłku w całkowitej ciemności. Wyprowadzony przez kelnerkę, przez chwilę oszołomiony, oślepiony światłem chcesz udać się do wyjścia, ale czeka cię jeszcze jedna niespodzianka: kucharz, który z zainteresowaniem pyta co było na talerzach, a później z satysfakcją udowadnia, że żaden z twoich zakładów nie był trafiony 🙂

Ciemność wyostrza inne zmysły, bo gdy nie widzimy inaczej czujemy i dania smakują zupełnie inaczej. To zupełnie nowe doświadczenie i warto pójść tam raz, by przekonać się na własnej skórze jak to jest. Doskonały pomysł na romantyczną randkę czy wyjście na kolację, którą każdy zapamięta na długo, jeśli nie na całe życie 🙂