Właśnie dziś rusza kolejny Restaurant Week Polska! Obecna edycja przebiega pod hasłem „Towarzyskość to zdrowie” i ma zachęcić nas, mimo panującej aury, do ruszenia się z wygodnych kanap domowych salonów i wspólnego biesiadowania z bliskim w czołowych restauracjach naszych miast. Festiwal będzie trwa od 21.10 do 30.10. Fajnie, gdyż obejmie pełne dwa weekendy, więc wszyscy mocno zapracowani w tygodniu będą mieli większą szansę wzięcia w nim udziału. A powiemy wam, że warto! Z wielu powodów! Po pierwsze dlatego, że wybór restauracji jest naprawdę szeroki – w samym Poznaniu bierze udział 24 świetnych lokali. Po drugie są to restauracje ze ścisłej czołówki sceny kulinarnej naszego miasta, co do tego nie mamy wątpliwości. Po trzecie propozycje menu przygotowanych specjalnie na Restaurant Week przez szefów kuchni, przynajmniej na papierze wyglądają bardzo ciekawie i zapowiadają sporo pozytywnych emocji przy ich degustacji. Po czwarte, biorąc pod uwagę to, iż w ramach festiwalu serwowane są standardowe porcje, a nie degustacyjne – to cena 39 zł wydaje się być wręcz dyskontowa!
Korzystając z uprzejmości organizatorów mieliśmy możliwość degustacji festiwalowych dań jeszcze przed startem obecnej edycji. Przeglądając na stronie Restaurant Week: www.restaurantweek.pl menu kolejnych restauracji wybór staje się prawdziwą męką. Wszystko wygląda przesmacznie i najchętniej poszlibyśmy wszędzie. Przyjęliśmy jednak, że chcemy pójść gdzieś, gdzie nas jeszcze nie było. Dzięki temu założeniu odrzuciliśmy kilka świetnych propozycji takich jak Avocado Bar&Restaurant, Bulwar czy nasz ukochany Noon w Ilonn Butique. Ostateczny wybór padł na obecną już od jakiegoś czasu w naszym mieście Drukarnia Skład Wina&Chleba oraz Dynx nowego gracza na poznańskiej scenie kulinarnej. Od razu powiemy, że oba wybory były świetne.
O Drukarni słyszeliśmy różne opinie – od bardzo pozytywnych, po te zdecydowanie mało przychylne. Nam się podobało! Wnętrze nowoczesne, industrialne, ale i przytulne zarazem. Mimo wizyty w połowie tygodnia w środku było sporo ludzi. Klimat restauracji zdecydowanie sprzyja gwarnym spotkaniom ze znajomymi. Można poczuć się jak w domu. Obsługa także doskonała. Merytoryczna, ze sporą wiedzą o podawanych daniach, zawsze obecna, gdy jest taka potrzeba. Przygotowane przez szefa kuchni Błażeja Gruszczyńskiego menu także nie pozostawia miejsca na uwagi. Wybitnie sezonowe, adekwatne do jesiennej pory roku. Królują w nim grzyby, topinambur, czekolada. W ramach festiwalu zjedliśmy w Drukarni:
– consome grzybowe z boczniakami, szalotką, oliwą ziołową, pumperniklem i grzybami shitake,
– wołowinę długo pieczoną w niskiej temperaturze, brukselkę na maśle, assiette z topinamburu, krewetkę, rukolę,
– czekoladę belgijską, crème brule, marynowaną gruszkę, chilli, kawior z pomarańczy.
Na wspomnienie wszystkich wyżej wymienionych, ślinianki zaczynają nam intensywniej pracować. Naprawdę każde z dań było zdecydowanie więcej, niż poprawne. Na szczególną uwagę w naszej opinii zasługuje risotto z topinamburu, stanowiące element głównego dania. Połączenie ryżu arborio z puree z topinamburu to strzał w dziesiątkę. Brawo szef! Trzy bardzo sycące i pyszne pozycje za 39 zł – wow! Bardzo polecamy.
Dynx z kolei to miejsce nam zupełnie nowe. Czytaliśmy relację Juliusza Podolskiego (blog Pisze co widziałem), widzieliśmy kilka postów foodiesinpoznan na Instagramie i to tyle. Nie mogło być inaczej, gdyż Dynx dopiero od kilku miesięcy funkcjonuje w rejonie Śródka. Musimy powiedzieć, że jesteśmy pełni podziwu jak ten fyrtel się rozwinął! W naszej opinii mimo, że zupełnie inny, to pod względem kulinarnym jest równie (a może nawet bardziej) atrakcyjny, co City Park! Nigdzie indziej w Poznaniu na tak niewielkiej przestrzeni nie mieści się tyle miejsc ze świetną kuchnią co na Śródce i w City Parku. I o ile wcześniej z miejscami takimi jak Raj i Cafe la Ruina, Na winklu czy HumHum (naszą recenzję HumHum znajdziecie TUTAJ) Śródka była pyszna ,ale zdecydowanie bardziej off’owa , tak za sprawą Wspólnego Stołu, Vine Bridge czy właśnie Dynx staje się także zagłębiem fine diningu. Wnętrze restauracji również mocno industrialne, ale bardziej eleganckie niż w Drukarni. Atmosfera bardziej intymna – idealna na randki lub spotkania w wąskim gronie.
Szef kuchni Mikołaj Walenciak wyczarował dla nas tego wieczoru wspaniałe talerze, a wśród nich:
– marynowana, smażona grasica z assiette z kalafiora, grzybami i truflą,
– marynowana wołowina z puree z papryki, burakiem, kawiorem, grzybami shimeji,
– poliki wieprzowe z sosem z kiszonej kapusty, puree ziemniaczanym, żelem z sosny, czosnkiem,
– beza z pianką cytrynową, kruszonka, geranium.
Wszystkie dania były pełne smaku, zaskakujące i przepięknie podane. W szczególności do gustu przypadły nam przystawki – Michałowi grasica, Ani zaś marynowana wołowina (jeśli lubicie kawior z łososia oraz dymne, intensywne, wędzone aromaty – koniecznie zamówcie! Do tego imponujący sposób serwowania dania sprawi, że nie pożałujecie swojej decyzji). Na Restaurant Week skosztujecie prawie identycznego dania głównego i deseru. Jednak jeśli nie załapiecie się na festiwal – zachęcamy Was do odwiedzenia restauracji w innym czasie – ceny w karcie są bardzo przystępne, a dania na talerzu potrafią zachwycić.
Przed nami jeszcze dwie wizyty w kolejnych restauracjach w ramach Restaurant Week. Damy znać jak było, ale już teraz szczerze zachęcamy byście zgodnie z wolą organizatorów sami przekonali się, że towarzyskość to zdrowie. Do restauracji marsz!
Mały błąd się wdarł przy Szefie Drukarni.. powinien być Błażej Gruszczyński 🙂
Dzięki za czujność – poprawione! Mamy nadzieję, że Pan Błażej nam wybaczy 🙂
To jest najlepszy blog, jaki jest!
😍😍😍 ;D