Kuchnia francuska w poznańskim wydaniu – Le palais du jardin

Michał:

Le Palais du Jardin to zdecydowanie miejsce godne polecenia w pełni zasługujące, by nazywać je restauracją, taką przez duże „R”. Biorąc pod uwagę aktualnie prowadzoną akcję, w ramach której część ich menu oferowane jest z 40% rabatem – nieskorzystanie z niej oficjalnie umieszczam pod pozycją nr 5 na liście grzechów głównych, w miejsce nieumiarkowania w jedzeniu i piciu oczywiście ;))

O istnieniu Le Palais du Jardin wiedziałem od dawna. Co jakiś czas docierały do mnie sygnały w postaci informacji o wyróżnieniach tego miejsca w różnego rodzaju rankingach i plebiscytach czy też pochlebnych opinii gości, które zachęcały mnie, by kiedyś je odwiedzić. Ostatecznym bodźcem dzięki któremu podjąłem decyzję o odwiedzeniu Le Palais du Jardin była wspomniana wyżej akcja z menu sezonowym objętym 40% rabatem. Przyznam się, że początkowo podszedłem do informacji o tej akcji jak do jeża. Jak do aktu „desperacji”. Miejsca, któremu ewidentnie nie idzie, w związku z czym chwyta się wszelkiego rodzaju rozwiązań, by nie tyle o sobie przypomnieć i zwiększyć spadające obroty, co zapewnić obroty w ogóle i choć na chwilę odwlec widmo nieuchronnego bankructwa. Na szczęście nic bardziej mylnego. Le Palais du Jardin jest nadal w grze i w trakcie mojej wizyty nie zauważyłem niczego co mogłoby sugerować nagłą zmianę w tejże kwestii.

Le Palais du Jardin postanowiliśmy odwiedzić w ramach świętowania urodzin mojej narzeczonej, które przypadały w tym roku w środę. Mimo środka tygodnia przed wizytą zadzwoniłem do Le Palais du Jardin w celu rezerwacji stolika oraz uzyskania informacji jakie dania objęte są w marcu 40% rabatem. Na miejscu okazało się, że nie było to niezbędne, gdyż tylko około połowy stolików było zajętych. Wszystkie elementy poza samym jedzeniem, na które zwraca się uwagę podczas wizyty w restauracji oceniam w Le Palais du Jardin poprawnie, zgodnie z wysokim standardem oczekiwanym od restauracji z tej półki. Profesjonalizm obsługi, jej wiedza o oferowanych daniach, czas oczekiwania na poszczególne dania, ogólna atmosfera wizyty, wszystkie te elementy nie budziły moich najmniejszych zatrzeżeń. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to sprawiający wrażenie wymagającego drobnego odświeżenia wystrój sali na górnym piętrze restauracji.

 

Anna:

Oczekiwałam naprawdę wysokiego poziomu, pod każdym względem. Za poprzeczkę ustawiłam sobie restaurację Hugo usytuowaną w City Parku. Wnętrze trochę mnie rozczarowało (brak sznytu jakiego oczekiwałam), jedno danie nie powaliło, ale wszystko inne zasługuje na bardzo wysoką ocenę. Było po prostu wyśmienicie!

 

Skosztowaliśmy:

1. Ślimaki pieczone w maśle czosnkowo-pietruszkowym, krem z pieczonego dzikiego czosnku i naci pietruszki, tarta skórka cytryny, salsa z czerwonej ostrej chilli 19,00 zł

2. Krem z korzenia imbiru, małże atlantyckie, świeża kolendra, ananas 23,00 zł

3. Strzępiel atlantycki, maślany fenkuł, sos Bouillabaise 67,00 zł

4. Steak z łopatki wołowej, młode kurki, biała rzodkiew confitowa w maśle, marchew, świeży tymianek 69,00 zł

 

(Nasze zdjęcia są niestety dość tragiczne – w restauracji jest naprawdę ciemno – dlatego fotografie w piękniejszym wydaniu zapożyczyliśmy z bloga: francuski-ogrod-kulinarny.blog.pl).

 

2a

 

 

Jeśli chodzi o ślimaki, oboje dopiero straciliśmy dziewictwo w tym temacie (na zdjęciu poniżej). Podanie bez muszli ułatwiło nam ich spożycie. Zaskoczył mnie brak „poślizgu” z jakim identyfikowałam te mięczaki. W skrócie: smaczne mięso, ze świeżą nutą trawy, mglistej łąki w tle. Krem, w którym je podano – rewelacja, rozpływa się w ustach. Danie niezwykle aromatyczne, intensywne. Mała porcja przy tak silnych doznaniach podniebienia, nie mogłaby być większa.

 

3a

 

Krem z imbiru – och! Wspaniały! Kelner przy zamówieniu oświadczył nam, że niestety małży już na stanie nie posiadają. Zgodziliśmy się z nich zrezygnować. Jednak do stołu podano nam talerz z kilkoma sztukami, które „znalazł kucharz”. Z jednej strony się ucieszyliśmy. Z drugiej fakt odnalezionych małży wydawał się delikatnie ujmując – podejrzany. Bez dłuższych namyśleń przystąpiłam do konsumpcji… naprawdę wyśmienite danie. Tak intensywne, że nie bylibyście w stanie zjeść więcej. Małże (o dziwo) były równie smaczne. Stworzyły z imbirem, ananasem oraz kolendrą kompozycję idealną.

 

Le Palais du Jardin kuchnia poznan kuchniapoznan.pl

Fot.: francuski-ogrod-kulinarny.blog.pl

 

Na danie główne zamówiłam rybę. Strzępiel przybił pieczęć ostateczną pod kunsztem kucharza. Co mnie w nim zachwyciło? Prostota połączona z głębią smaku. Mięso ryby nie zostało stłamszone żadnym innym aromatem. Maślany fenkuł rozłożył mnie na łopatki – uwielbiam to warzywo. Jest niezwykłe. I szpinak. Szpinak nie ma w smaku NIC wspólnego z warzywem, które znacie. Delikatny, a zarazem delikatnie twardawy. Pozornie przyrządzony w sposób klasyczny, jednak gwarantuję Wam, nigdy wcześniej takiej klasyki nie uświadczyliście w Waszych domach i prawdopodobnie w restauracjach. To danie naprawdę robi wrażenie.

Iście francusko i wyśmienicie!

 

4a

 

Le Palais du Jardin kuchnia poznan kuchniapoznan.pl

Fot.: francuski-ogrod-kulinarny.blog.pl

 

Danie ostatnie nie przewyższało w niczym codziennego kucharzenia mojego lubego. Może dlatego nie oszalałam z zachwytu. Było bardzo smaczne: półkrwiste mięso, kruche marchewki, świetny sos z kurek i rozpływająca się rzodkiew. Ciekawe połączenia, dobrze wykonane, niestety mnie już niczym nie zaskakują. Jeśli jednak nie macie tak wspaniałego kucharza pod ręką, na pewno warto zamówić tego typu danie właśnie w tej restauracji 😉

 

Michał:

 

Moje jedyne rozczarowanie dotyczy dania głównego. Jestem ogromnym fanem mięsa, steków wołowych w szczególności. Tak wielkim, że w mojej fanatycznej miłości do nich zupełnie nie występuje znane z ekonomii zjawisko malejącej użyteczności krańcowej, w myśl którego każdy kolejny konsumowany kawał soczystej wołowiny powinien sprawiać mi mniejszą frajdę od poprzedniego. Bzdura, jest dokładnie odwrotnie 😉 Optymalnym dla mnie poziomem wysmażenia steków jest medium w stronę medium rare. Nie wymagam, by ich konsystencja była zbliżona do konsystencji kostki masła w temperaturze pokojowej, a do ich krojenia wystarczał jedynie widelec. Kryterium miękkości mięsa jest jednym z kryteriów mojej oceny jedzonego steka. Zdecydowanie bardziej isotnym jest kryterium smaku, dlatego też często świadomie pomijam steki z polędwicy i wybieram te z części bardziej poprzerastanych tłuszczem, akceptując tym smym konieczność użycia przy ich konsumpcji noża oraz rezygnując z miękkości na rzecz doznań smakowych. Jadłem już steki z rostbefu, antrykotu, t-bony będące hybrydą dwóch cut’ów, oferowanych w menu Le Palais du Jardin steków z łopatki nie miałem jednak wcześniej okazji próbować. Nie zrozumcie mnie źle, danie było smaczne doskonale zbalansowane i pięknie podane. Oczekując na nie wyobrażałem sobie jednak, że odpowiedź dotycząca motywu podjętego przez kucharza wyboru mięsa z łopatki stanie się dla mnie jasna wraz z pierwszym kęsem. Dosadnie jasna. Nietety odpowiedź dotycząca wyobru mięsa akurat z tej części nie została mi udzielona ani podczas pierwszego, piątego, ani ostatniego kawałka jedzonego dania. Nie znam jej do dziś. Mięso mimo wysmażenia medium rare było dość twarde, zbyt twarde i choć smaczne to nie na tyle bym nie pomyślał, że jednak lepiej było by, gdyby pochodziło z innej części.

 

6a

 

Małe porcje ostatecznie okazały się być naprawdę dużymi. Obfitość smaków oraz intensywność aromatów nasycą każdego głodomora. Jednak w zupełnie inny sposób. Nie poczujemy sytości jak po zjedzeniu wielkiego talerza makaronu ze śmietanowym sosem. Będzie to zaspokojenie głodu w sposób wysublimowany, zaspokojenie głodu przede wszystkim aromatycznego.

Aaaa! Ceny alkoholu są zaskakująco niskie! Za piwo zapłacicie mniej niż w Dragonie 😉 Wino pyszne i naprawdę niedrogie.

Ciekawostka: klienci, którzy nas otaczali nie byli Polakami. Słyszeliśmy przede wszystkim język francuski. Myślę, że ten fakt sam w sobie jest dla Was rekomendacją 🙂

I na koniec: napiwki można doliczać do rachunku płaconego kartą płatniczą. Obsługa bardzo miła i profesjonalna, także bądźcie hojni! 🙂

 

5a