Testujemy steki w restauracji Some Place Else – Sheraton Poznań

W ubiegłym tygodniu mieliśmy przyjemność uczestniczyć w degustacji sezonowej karty #SteakBySteak, która do 27 listopada będzie dostępna w restauracji Some Place Else w poznańskim Sheratonie. Była to nasza pierwsza wizyta w tym miejscu i na wstępie powiemy, że już od wejścia przeżyliśmy spore zaskoczenie.

Sheraton to w końcu obok Blow Up Hall w Starym Browarze i City Park Hotel & Residence  jeden z trzech pięciogwiazdkowych hoteli w Poznaniu. Znając klimat restauracji  City Parku jak i dań kreowanych przez zwycięzcę Top Chef’a Tomasza Purola w Blow Up Hall spodziewaliśmy się podobnej atmosfery fine dining także w Some Place Else. Nic bardziej mylnego. 

img_20161108_155028

W Some Place Else nie zaznacie kelnerów w białych rękawiczkach, ani nie poczujecie się nieswojo bez marynarki. Wręcz przeciwnie, źle byście się w niej czuli. Some Place Else jest według nas pewnym połączeniem klasycznych brytyjskich pubów – Hard Rock Cafe i Planet Hollywood. Bardzo udanym połączeniem. Miejscem, gdzie w swobodnej atmosferze będziecie mogli nie tylko zjeść – jak w klasycznej restauracji, lecz także zrelaksować się po ciężkim dniu przy piwie, cocktailu spoglądając na liczne transmitowane tu na 9 ekranach relacje sportowe.

Klasyczna karta menu zawiera wprawdzie finezyjnie brzmiące (przynajmniej na papierze – nie mieliśmy okazji próbować) pozycje jak np. comber jagnięcy podany z ziołowym chrustem, kaszą pęczak z wędzonym boczkiem, suszonymi pomidorami i parmezanem oraz sosem śmietanowym z winem i czosnkiem, lecz królują w niej zdecydowanie bardziej pasujące do wnętrza klasyki kuchni tex-mex, burgery i kanapki premium. Jest mocno barowo, sportowo, męsko. W dobrym tego słowa znaczeniu. Do tego wszystkiego na jesień pojawiają się w kartach restauracji hoteli Sheraton sezonowe akcje.

sheraton_poznan_restauracja_kuchnia_poznan-2

img_20161108_154933

W tym roku jest to #SteakBySteak. Ideą przewodnią jest możliwość zamawiania przez klientów restauracji różnych cut’ów wołowiny pochodzącej z różnych części świata. Dodatkowo do oferowanych steków proponowane są dedykowane wina profesjonalnie sparowane do nich przez certyfikowanego sommeliera. W ramach oferty #SteakBySteak dostępne są:

– Argentyńska polędwica (200g) w cenie 125 zł;

– Polski antrykot (290g) w cenie 85 zł;

– Brazylijski rostbef (280–290g) w cenie 75 zł;

– Szkocki T-bone (450–470g) w cenie 160 zł;

– Philly cheese (180 g)  w cenie 50 zł;

a także rekomendowany dla 2 osób, bo ważący aż 1 kg

– Polski tomahawk w cenie 265 zł.

Do każdego z ww. steków sommelier przygotował propozycję wzbogacenia walorów smakowych mięsa winem (nie tylko czerwonym!) w cenie od 20 zł do 36 zł za kieliszek i od 90 zł do 160 zł za butelkę. Wybrane wina ze Starego i Nowego Świata obejmują takie kraje, jak: Australia, Polska, USA, Hiszpania, Portugalia i Gruzja.

Ceny steków do tanich nie należą. Biorąc jednak pod uwagę, że dobra wołowina musi kosztować – szczerze powiemy, że warto. Jakość proponowanych steków jest naprawdę wysoka. Nie może być inaczej skoro wszystkie steki są sezonowane na sucho przez minimum 30 dni. Dodatkowo okazało się, że wcale najdroższe steki nie są jednoznacznie smaczniejsze od tych tańszych. Zdania degustujących przy naszym stole były skrajnie podzielone co do osobistych faworytów. Ania wraz z Maćkiem z Wygrywam z Anoreksją za faworyta uznali argentyńską polędwicę wołową. Michałowi i Maćkowi z Papu Time zdecydowanie najbardziej smakował mniej miękki, ale przepysznie mięsisty polski antrykot. Zaskakująco smaczna była także bavetta (czyli nasza łata wołowa) którą użyto do przyrządzenia Philly cheese’ów. Nie sądziliśmy, że ten nieco niedoceniany u nas kawałek mięsa może być tak dobry. Jeśli chodzi o wina to nam zdecydowanie najmocniej smakowały głębokie kalifornijskie Woodbridge Cabernet Sauvignon od Roberta Mondaviego oraz wspaniałe hiszpańskie tempranilo z winnicy Finca Museum.

sheraton_poznan_restauracja_kuchnia_poznan-3

sheraton_poznan_restauracja_kuchnia_poznan-4